World of Wacraft

Forum fabularne serwera Andeeria

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2008-03-15 03:25:22

Anger of Dragon

Prywatny Zbawiciel

9492707
Skąd: Darnassus
Zarejestrowany: 2008-03-12
Posty: 34
Punktów :   
Nazwa postaci w grze: Silen
Frakcja: Horde
Gildia: Moon Shadows
WWW

"Gniew Smoka: Prolog"

Gniew Smoka
Świt Elfów
Prolog
„Wszystko co ma swój początek ma i koniec,
jednak nikt nie powiedział,
że coś musi zaczynać się tylko raz...”

Nastoletni chłopak mknął przez las z zawrotną szybkością i precyzją. Nie zatrzymywał się gdy jakaś gałąź zadrapywała mu ramię lub rozdzierała bluzkę. Przeskakiwał krzaki, które zauważał zawsze w ostatniej chwili. Gdy jakieś drzewo wyrastało mu przed nosem, omijał je tak, że nie musiał się nawet na chwilę zatrzymywać. W biegu przeszkadzała mu tylko ogromna ciemność. Na niebie rysowały się trzy świecące kule. Były to księżyce, z których każdy świecił inną barwą: zieloną, niebieską lub czerwoną. Ich światło jednak ledwo przedzierało się, przez potężne korony ogromnych drzew.
Chłopak mijał różne stworzenia, które z lękiem przyglądały się nieznanej dwunożnej istocie, ale samemu nie miał czasu by zatrzymać się i przyjrzeć zwierzętom, których nigdy w życiu nie miał okazji zobaczyć. W płucach młodzieńca odezwał się okropny ból, który powoli zaczął paraliżować jego ruchy. Efektem czego człowiek nie zdążył przeskoczyć kolejnego krzaku. Wpadłszy w cierniowy krzew przewrócił się i narobił tyle hałasu, że pobliskie zwierzęta zaczęły uciekać w popłochu.
-AUUUUUAAAAAAA!!!- Wyrwało się mu z gardła, a płuca zabolały jeszcze mocniej. Dopiero w tym momencie młodzieniec zauważył, że każdy jego mięsień jest gorący i strasznie obolały. Pamiętając w jakim celu biegnie, ściągnął z siebie pokiereszowaną bluzę i odrzucił ją w bok, a sam wstał i zaczął biec dalej. Ten kilkunastosekundowy odpoczynek wiele mu dał, ale tylko wystartował, gdy dodatkowo odezwał się ból w okolicy brzucha.
-Przecież cię zgubiłem.- Pomyślał do bólu, jakby to miało mu przynieść ulgę, ale tak się nie stało.
-AUUUU!!!- Tym razem nie zawył chłopak. Dźwięk był głośniejszy i donośniejszy, a potoczył się echem po całym lesie, a nastolatek mógłby przysiąc, że to wycie wilka otoczyło całą planetę i zaszło go od przodu, bo oto tuż przed nim odezwało się kolejne wycie.
Bez zastanowienia chłopak skręcił w lewo i o mało nie wpadł na wielkie drzewo. Udało mu się uniknąć kolizji, ale na chwilę stracił równowagę i przewrócił się na ziemię ryjąc ją twarzą. Poczuł silne pieczenie na lewym policzku, ale tuż za sobą usłyszał szybkie kroki. Jak echo obijały się o jego uszy, zaś wszystko inne jak na złość ucichło. Młodzieniec z trudem się podniósł i poczuł, że coś uwiera go w prawym boku. Na razie nie miał czasu spojrzeć co to, więc podniósł się i zaczął biec dalej, ból na każdym kawałku jego ciała stawał się coraz mocniejszy.
-Tam jest?!- Zapytał głośny męski głos, ale odpowiedziało mu tylko wilcze szczeknięcie.- W takim razie daleko nie ucieknie.
Nastolatek słyszał każde słowo, ale nie bardzo zrozumiał, jednak wszystko wyjaśniło się po chwili, gdy ujrzał przed sobą przepaść. Wyhamowawszy w ostatniej chwili, chciał już wracać i przedzierać się przez watahę goniących go wilków.
-Już nie masz ucieczki, ale muszę przyznać, że jak na takiego młodego człowieka jesteś naprawdę niezwykły.- Rzekł wysoki i czarnowłosy nieznajomy. Gdy chłopak obrócił się ku niemu ujrzał niewiele od siebie starszego mężczyznę o długich czarnych włosach i długiej fioletowej todze, która była lekko napęczniała co wskazywała na jego lekką tuszę.- Tak wytrwale biegłeś, że nawet moi przyjaciele się zmęczyli.- Mężczyzna miał rację. Stado kilkunastu wilków leżało naokoło niego i dyszało w różnym rytmie.- Jestem Gysaz.- Rzekł po krótkiej chwili człowiek w todze.- Jestem druidem Wearthe.
-Czego ode mnie chcesz?- Chciał zapytać młodzieniec, ale z jego ust wydostał się tylko ledwo słyszalny świst. Samemu nie pamiętał niczego ze swojego życia, nie pamiętał nawet jak się nazywa i skąd się wziął w lesie. Gardło, płuca, mięśnie nóg, lewy policzek, prawa ręka i prawy bok bolały go niemiłosiernie, zwłaszcza gdy uderzał w niego chłodny wiatr.
-Muszę przyznać, że nie poznałem jeszcze tak wytrwałego czarodzieja, który przybył prosto z Entheir.- To mówiąc patrzył się na ranę w dolnej części brzucha swego rozmówcy. Ten zaś podążył za spojrzeniem druida i zobaczył wystający z jego ciała kij, po którym ciekła czerwona ciecz.
Młodzieniec chwycił oburącz wystający kawałek drewna. Przełknął głośno ślinę, która sprawiła dodatkowe pieczenie w gardle i pociągnął najmocniej jak mógł. Jego krzyk roznosił się echem po całym lesie, przez kilka kolejnych chwil. Z oczu ciekły mu łzy, a ręce drżały. Fala bólu przeszła mu impulsem po całym ciele. Stał w jednym z niewielu miejsc wielkiego lasu, w którym promienie słońca lub blask księżyców mógł bezkarnie oświetlać wszystko i wszystkich. Teraz odbijały się wszystkimi kolorami tęczy od czerwonych rąk młodziana, który upuścił kij i samemu nie wiedząc dlaczego, skoczył w dół przepaści.
Gysaz wykonał niepewny ruch przed siebie, jakby chciał złapać chłopaka, który dokonał tak desperackiego czynu. Ale nie zdążył złapać nastolatka.
Jasnowłosy młodzieniec skoczył w przepaść przeznaczenia, gdzie znajdowała się jego samotna ścieżka przez świat przygody...


Jesteś pewien że mnie znasz?
Powiedz ile na mój temat do powiedzenia masz
Jestem mordercą własnych myśli
Stanę się kimś, kogo Twoja chora głowa wyśni...

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.cs-wojak.pun.pl www.kaszanka.pun.pl www.pokemonfunn.pun.pl www.infern0.pun.pl www.nkc.pun.pl