World of Wacraft

Forum fabularne serwera Andeeria


#1 2008-03-15 03:22:47

Anger of Dragon

Prywatny Zbawiciel

9492707
Skąd: Darnassus
Zarejestrowany: 2008-03-12
Posty: 34
Punktów :   
Nazwa postaci w grze: Silen
Frakcja: Horde
Gildia: Moon Shadows
WWW

Kilka Wierszy

Odeszły wszystkie sny i marzenia
Nie ma też mnie, nic tego nie zmienia
Tam gdzie było słońce, mrok przesłania nadzieję
Tam gdzie był księżyc człowiek zniszczył wiarę
Nie było nic, nie było nigdy, nigdy nie będzie
Może przez chwilę, jedno złudzenie
Ale przecież człowiek się narodził
Czemu ja to człowiek?
Czemu Ty, którą kocham człowiekiem jesteś...
Brzydzę się sobą, nienawidzę też siebie
Nie chcę się znać, kocham, kocham marzenie
Nie istnieje już nic beze mnie bez Ciebie
Tak to wszystko łatwo zniknęło
Dlaczego? Nie wiesz?
Trzeba było nie przespać życia...
__________________________________________________________________
Podnoszę oczy ku oczom nie moim
Nie trzymam za rękę, ręki drugiej swojej
To nie ja wącham, nie widzę, nie słyszę
Nie ja, nie nikt, nie Bóg?
To więc kto?
Kto pisze wiersze?
Kto umiera dziś tutaj?
Kto umierał, kto umarł...
Kto oddał duszę, sprzedał ją w wierszu?
Anger to moje imię
Mam nadzieję, że je znasz
Bo spotkamy się w Twoich najdziwniejszych snach
Bo jestem tylko śladem po wczorajszym koszmarze...
__________________________________________________________________
Ruszam z miejsca, nie widzę niczego
Nie było tu słowa, miejsc, ani zdarzeń
Skończyły się myśli
Skończyła się wiara
W czasie który skończył się, nim zaczął
Ja urodziłem się, niestety śpiąc
Spać będę zawsze, tylko w przebłyskach świadomości
Stworzę prawdziwy wiersz, wyrażający całą prawdę
Bez upiększeń i zbędnych kłamstw
Tylko po to, by uświadomić innych
O tym że mają własną świadomość...
__________________________________________________________________
Bóg, pomyłki wynikiem człowiek
Sennym koszmarem, potęgi tworem
Niemoc w zniszczeniu, wiele prób
Więc pozwolenie istnienia
Próba przekabacenia
Napisanie książki, nie swoimi rękoma
A ludzkich artystów
Zesłanie swego syna, na męki nastawienie
Bez litości, bez sensu, nic nie wyszło
Człowiek przebiegły, po ludzku interpretuje
Co boskie, nie ludzkie, to ludzkie, nie boskie
Wykiwany przez swój twór, nie może nic zrobić
Dlatego Bóg w Gniewie nas powita
Przed sądem najwyższym, z wyrokiem już znanym...
^
^
nom, ten mi się podoba, dobrze czasem przeczytać swoje stare wiersze;d
___________________________________________________________________
To jestem ja, nieznany przez siebie
Widziany przez wczoraj, znienawidzony w Niebie
Nie zaspokojony na duszy
Pełen grzechu i pokusy
Normalny człowiek, tak niezwykły
Nie zliczę swoich twarzy wszystkich
Taki kłamliwy, niedoceniony
Zabity, w sobie
To o mnie i o Tobie
Jeden Topos, ja, człowiek
Niszczyciel, czy budowniczy
Ile razy pytanie to zadawałem, nie zliczy
Nikt, a zwłaszcza ja
Nie jestem w sobie sam, na sam, na sobie
To wszystko się toczy w mojej chorej głowie
Mam tyle pytań, nigdy nikt nie odpowie
Można to określić tylko jednym słowem
To wszystko jest "Chore"
Nie chcę mieć racji, wolę się mylić
Bo moja ocena nie jest pozytywna
Świat nim usłyszy, szept dziecka z oddali
Ja skoczę w przepaść, bo mnie to rani
Co ludzie uważają za potęgi swej wyrazy
Zamykam się w wierszu, to mój własny azyl
Tylko ja mam dostęp do ich wnętrza, tylko ja
Wnętrzem we wnętrzu z wnętrzem w nich jestem
Bo one są moim wewnętrznym wnętrzem

Ludzie umierają, ja żyje dziś nadal
Kiedy umrę niech nie mówi mi szatan
Zostanę dziś tutaj, na wieczności parę sekund
Zostanę nim odejdę, bo to jest mi dziś dane
Nie mogę nic stworzyć, wcześniej czegoś nie burząc
Co burzę więc pisząc?
A więc wyobrażeń świata, chyba z tysiąc
I jeszcze więcej pokładów, obłudnej karnacji
Z takim usposobieniem, nie przyznasz mi racji
Dlatego odchodzę, zostawiając Cię samego z moim wierszem przy Tobie
Czy dopuścisz go do serca, czy przypomnisz go sobie dopiero w grobie...?
^
^
tyn tyż;d
___________________________________________________________________
Bezgraniczne stany zimnej świadomości
W garncowym dnie, bez głębi odkrytej
W dniach, zapomnianych, minionych
Kroją się nici, błękitnych pomysłów
Wiele zapomniane, więcej nieznane
Tak, inaczej, wyśnione
To słowa, jak miecze ze stali
Ostry nóż mego serca kawałki poniewiera
To właśnie jest miłości klatka
Nim otworzy się, ptak już odleci...
____________________________________________________________________
Zasnąłem, budzić się nie chcę
Bo sen to jedyne ukojenie
Tylko ono ucieczką, przed Boga spojrzeniem
Nie chcę nic widzieć, czuć, rozumieć
Nie chcę być poetą, przekleństwem obdarzonym
Nie chcę, bo kocham marzenia, ale za nie życie oddawać
Wiedząc że się nie spełnią, ale ufam sobie
Dlatego idę, czasem biegnę w ich stronę
I choć wiem że spłonę, to będę to robił
Wiem że sensu w tym nie ma, ale biegnę
Szukam prostej drogi do zapamiętania
Nieśmiertelności karty, cząstkowo tylko zapisane, chcę pomóc skończyć książkę zwaną,
Kamień Filozoficzny, jako jedno z nazwisk, strona z osiągnięciami...
Otrzymać pióro i możliwość dokonania wpisu
Dokonania korekty, nim umrę
Nim zasnę na wieki...
________________________________________________________________________
Zapadnięty, lekko zmrożony
Zapomniany, już zmożony
Był kiedyś, dziś już go nie ma
Może będzie? Może zleci z nieba?

Przeżyje chwilę, nim zapadnie w zimowy sen
Gdy zima się skończy, odejdzie w dal hen
Bo nie może trwać wiecznie, czasu jedna chwila
Śnieg topnieje, bo czas przemija...
_________________________________________________________________________
Zamknięty w chwili poszukuję
Tylu słów, znów znika, odejdę za chwilę
Nie byle co, widzę, to słyszę, znowu nie ma
Gdzie jesteś, uciekasz? Do Nieba?
Tyle bym dał, by zawsze Cię zachować
Wszystkich w Tobie zakochać
Jednego słowa, wyrażeń, puenta
Tonę ja, to nie ja, zmienna
W swoich poczynaniach
Często jej nie ma
Zwłaszcza gdy potrzebna
Ta jedna jedyna puenta
Gdzie jej brak, gdy jej tu nie ma?
Gdzie ona jest, gdzie, jest czy nie ma?
Sensu puenta, i choć na końcu wiersza tego znaleźć się powinna
To jej tu nie ma, dlatego tonę ja, by umieć ją zachować...
Bez sensu, tu nie ma, to tylko ja i wersy z Nieba...
_______________________________________________________________________
Dni rozdarte między jutrem
Gdzie jest wczoraj
Nie znam zimnych ran
Szarej twarzy bez marzeń
Drżący mrok, pięści noc
Nieistniejący szeptu wrzask
Słowa, gdzieś, nie ma tu
Nie, wymyślał nikt
Nie napisane, rozrzucone
To jest właśnie głos
Śmierci życia sensu brak
________________________________________________________________________
Żegnam, tyle czasu zmarnowane
Nieustające chwile, niepotrzebne
Nie zapomnę, choć jutro nadchodzi
Nie poddam, choć sił nie moich
Nie mam już, jest wszystko, to nic
Zasypiam, krzyk w oddali mnie rozbudza
Nie rozumiem, ale idę, mija chwila
Albo rok, czasu szmat, sekundy świat
Życia koniec, droga nieprzebyta
Tor zaś udeptany, łzy rozpaczy
To serce krwawi, niepowodzenie
Marzeń spełniania, ja skończony
Duszy znaki, na papierze, gdzieś
Nie tu?
I tak spłoną, ale to dopiero jutro...
_______________________________________________________________________
Przebudzenie, w śnie zamknięte
Mary nocy, w dniu rozmyte
Blaski mroku, myśli wszystkie
Życia ślady, tu zakryte

Wnoszę protest, chcę się zbudzić
Bóg nie słucha, początek kłótni
Waśń zaczęta, koniec zdarzeń
Sąd mnie czeka, bezsens marzeń

Głos mnie budzi, sen jak życie
Co więc snem było, czy teraz żyję?
Wczoraj ślady, dziś już koniec
Sen po śnie, kres to życie...
________________________________________________________________________
Okupowani, lat zabory,
Waleczni, z obronnej strony
Szczęki mieczy, grzmoty armat
Ryk silników, dźwięk nalotu
Sztandar nasz, orzeł biały
Flaga, krew i odwaga też
To Polacy, tak dziś zwani
Wczoraj zaś nie było ich
Ja dziś jestem, jutro nie ma
Czasu to kapryśny los
Parlamentu różne formy
Dobry, gorszy i gorszy wciąż
Lecz bez władzy, bez swych granic
Polak mógł się nim kiedyś zwać
Dziś gdy orzeł na nas patrzy
Chce nad krajem tylko łkać
Już niedumni? Czy znudzeni?
Opuszczają dom ten nasz
Tu ojcowie dziadków dziady
Tu krew przelewał ktoś
Ja nie pójdę, by zapomnieć
Bo to jest najgorsze zło...
^
^
dalej się z tym zgadzam;/
________________________________________________________________________
Stoję sam, choć czuję w pobliżu Cię
Wiem gdzie jesteś, jak na imię masz
Ale nie mogę podejść, bo boję się
Boję się, słów, które powiedzieć chcę
Czuję wiatr na duszy, czuję dziwnie się

Jestem, ale nie ma mnie
Chce znać, co czujesz Ty
Ale zbytnio boję się
Boję, że Ty nie kochasz mnie
Marzę, oszukuję się, albo nie znam dość Cię?
Bo moje serce dziwne dosyć jest

Patrzę w okno, widzę tam Cię
Zasypiam, widzę też
Bo kocham, tylko, albo i aż
Kocham i wystarczy to
Muszę powiedzieć, ale czy odważę się?
Muszę, albo inaczej serce eksploduje me
______________________________________________________________________
Patrzę na świat
Nie widzę nic
Tylko oceany pustki
Czasu brak
Nie ma tutaj nic
Gdzie podzieli się ludzie?
Gdzie podziałem się ja?
Słowa, myśli, moc, marzenia
Wiara w siebie, nic poza tym
Gdzie podział się los?
Boga nie ma, nie było nigdy nas
Sny kończą się nim zaczęły
To tylko krótki krzyk
Szept przez głowę wytykany
Nim rozpoznam
Chcę przetrwać
Sekund parę
Chcę zobaczyć do czego doprowadziłem
Co zrobiłem, kogo zabiłem
Czemu ja stałem się tym złym?
Czemu świat zostawił mnie?
Czemu wszystko to jest jakby snem
Jakbym nigdy nie miał żyć?
Jakbym człowiekiem nie był ja
Jakby ktoś oszukał nas?
Jakby to nie był wiersz
Jakby to wszystko miało być nie tak...


Jesteś pewien że mnie znasz?
Powiedz ile na mój temat do powiedzenia masz
Jestem mordercą własnych myśli
Stanę się kimś, kogo Twoja chora głowa wyśni...

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.godsmack.pun.pl www.fannaruto.pun.pl www.gossip-girl.pun.pl www.shadowofbleach.pun.pl www.cshajtownia.pun.pl