Zakapturzony człowiek usiadl przy kominku z dzbankiem złocistego trunku. zakasał rękawy, a następnie zabrał się do opowieści, bo gawiedź już się niecierpliwiła... Osirus wszedł do karczmy i usiadł przy stole w rogu. Zamówił pieczeń i dzbanek wina korzennego. Zjadł, zapłacił i wyszedł z karczmy ciągle czując na plecach spojrzenia ludzi. Pewnie wpatrują sie w mój podarty płaszcz - pomyślał. Szedł szybko uliczką, po czym skręcił w ciemny zaułek. Podążał tak chwilę i zastanowił się czy dobrze zrobił. Przed sobą ujrzał trzech mężczyzn, zakapturzonych, wyglądających na członków okolicznej gildii złodziei. Nie zastanawiając się długo wezwał na pomoc swego impa, i ruszył w ich kierunku. - No to następny do kolekcji - powiedział jeden z mężczyzn - Podejdź no, jeśli życie Ci nie miłe - syknął Osirus w jego stronę - Proszę proszę, jaki pewny siebie - Wiec graj muzyko! - zawołał Osirus i rzucił się na napastników wraz z impem Pigloz'em Przeklął swych wrogów, i zaczął ciąć ich mieczem. Walka była zacięta, wrogowie stawiali opór. Czarnoksiężnik pomyślał nawet że przeliczył swoje siły i zginie niechlubnie w rynsztoku. Podszedł w pobliże beczek, sięgnął ręką do środka a następnie cisnął garścią soli w oczy oprawców. Pierwszemu z nich ściął głowę. W drugiego cisnął kulą cienia po czym go podpalił. Przy walce z ostatnim stracił mały palec u lewej ręki. Gdy Osirus zobaczył palec upadający na bruk wpadł w szał, wessał jego duszę do kamienia. Ciało napastnika zostało znalezione następnego ranka. Łotrzyk pozbawiony był dłoni, oczu i szesnastu zębów. Czarnoksiężnik oczy wprawił w miecz i pierścień, dłońmi przykryl twarz atakującego a zęby powiesił na łańcuszku, a na samym środku zawisł jego własny palec.
|
*Silea wysłuchawszy opowieści* przykro mi z powodu palca, jeśli znajdę dość długą wolną noc, opowiem własną historię, ale jak mówię, potrzeba na to długich godzin...
|