W ciemności rozlegającej się w Mojache, w samym sercu Feralas, około 5 lat temu... Zdarzyło się właśnie to. Orkijski szaman wszedł niepewnie do ciemnej chaty. Nie było w niej kompletnie nic widać, prócz zakapturzonej postaci siedzącej na drewnianym krześle w szarych szatach. Opierała się ona na wielkiej, ozdobnej kosie. Zmęczone, niebieskie oczy patrzyły na orka spod szarych od starości włosów. Jakkolwiek - twarz postaci była bardzo młoda. -Czego chcesz?- postać zapytała szamana słabym głosem. -Przybyłem po radę, Tedzie...- odrzekł ork. Paladyni bezustannie napierają na nasz obóz na południe stąd, wyrzynając dzieci i kobiety w "imię światłości." Cożeśmy im uczynili? Czy to nie z Sojuszem wygnaliśmy Płonący Legion?- Zapytał. -Ludzie... są zmienni. Tak jak i wy. Nie wmawiaj mi, że i wy nie zabijacie niewinnych w odwecie... Szaman spojrzał na Teda gniewnie. -Śmiesz nas kwestjonować? Od kilku lat pomagałes nam, rozwiązywałes nasze problemy, a teraz wytykasz nasze błędy?- Ted zmrużył oczy. -Przemawia przeze mnie Run Życia i Śmierci. Każdy medal ma obie strony! Nie możecie wiecznie unikać samooceny!- Szaman wrzasnął: -Więc idź precz! Skoro jesteś bezstronny, odejdź w bezdroża! Straż!- Zjawiło się dwóch potężnych Taurenów. Ted wstał i pstryknął palcem. Po chwili wokoło niego pojawiła się jasna, szara poświata. -Skoro wy nie udźwigniecie brzemienia pokory, odejdę, jak tego chcecie! Wola Runu jest taka, abym znalazł kompetente osoby pragnące pokoju! Ten świat zwariował... Wszędzie liczy sie tylko zwycięstwo!- Na prawej dłoni Teda zaświecił się Run, przedstawiający rozmytą dłoń trzymającą białą kosę. Sam Ted Wyciągnął rękę przed siebie i wskazał palcem na szamana. -Więc gińcie trawieni wzajemną nienawiścią, głupcy! Niech moja noga więcej tu nie postanie!- Ted rozmył się w ciemnościach namiotu i znikł. Na zawsze.
500 lat po tym, znajdował się już w Stormwind. Odrzucony przez hordę, przez wieki tułaczki po świecie odnalazł ludzi, którzy go rozumieli. Odnalazł Sojusz, lecz nie czuł się z nim związany. Odnalazł towarzyszy, dla których mógłby przemawiać przez niego Run. Odnalazł Przymierze Azeroth. Nigdy nikomu zaś nie zdradził swojej przeszłości. No, może prawie nikomu... Spotkał wiele osób, wiele z nich teraz wkracza w dorosłe zycie, a on znał ich, gdy byli jeszcze dziećmi... Ze smutkiem patrzył, jak żywot wielu z nich gasnie, ale widział także narodizny wielkich osoboistości. Lecz historia świata składa się z każdej, nawet najmniejszej osoby.
|
Bardzo ciekawa historia... Jednak szczegół:
w samym sercu Feralas, około 5 lat temu
a potem:
500 lat po tym, znajdował się już w Stormwind.
Więc ja już nie wiem kiedy to się działo. Ale ogólnie ciekawa, jednak nie wyjaśnia jakiej jesteś rasy, chociaż może i celowo...
Utworzyłem oddzielny wątek do historii Ted'a, bo historię napisałeś w regulaminie działu.
|